
poradniki
Nim będzie za późno
![]() | Zapewne pamiętacie te chwile, gdy Wasz rower był zupełnie nowy. Jego lśniący lakier jeszcze nie nosił śladów po przebytych... » |
Korespondencja >> Maroko
Trzy żywioły na raz
Andrzej Dąbrowski
![]() |
Przepiękna droga przez góry Atlas niedaleko Tizgui-n-Barda |
Długo rozmyślaliśmy nad tym, gdzie wybrać się na kolejną wyprawę. Większość wymarzonych kierunków po podliczeniu kosztów przekraczała nasz budżet. Szukając tanich połączeń, natknęliśmy się na loty do północnej Afryki. Wcześniej w ogóle nie braliśmy tego kierunku pod uwagę. Po przeczytaniu kilku artykułów Maroko jawiło się coraz bardziej obiecująco.
To kraj opisywany niczym miejsce z „Baśni tysiąca i jednej nocy”, o różnorodnym krajobrazie – od rozległej pustyni po wysokogórskie szczyty, głębokie wąwozy i doliny. Państwo kontrastów, zabytkowych pałaców, medyn i meczetów, o jakże ciekawej historii, barwnej kulturze i wyśmienitej kuchni… Jak szybko się okazało, Maroko to także idealny wybór na rowerowe podboje.
Przygotowując się do wyprawy i planując trasę, ochrzciliśmy ją mianem „Rowerem przez trzy żywioły”. Wyznaczyliśmy sobie bowiem trzy cele: chcieliśmy zmierzyć się z górami Atlas, odwiedzić Saharę oraz dotrzeć nad Atlantyk.
Samolot startuje wczesnym rankiem, ale tej nocy żaden z nas nie zdrzemnął się nawet na sekundę. Na lotnisku Chopina jesteśmy już o 4.30, aby dopilnować odprawy i nadania bagażu sportowego. Każdy ma wątpliwości związane z jego wagą, gdyż różne linie lotnicze mają różne limity. Ale mieścimy się w przewidzianych 30 kilogramach. Lot mija szybko, z jedną przesiadką w Mediolanie. I choć z racji zmiany przewoźnika musimy przejść kolejną odprawę, odbywa się ona bardzo sprawnie. Do Marrakeszu docieramy około godziny 16. Na lotnisku zastajemy zupełnie inny świat.
W hali przylotów próbujemy wyszukać adres hostelu, korzystając z Wi-Fi. Okazuje się bowiem, o czym nie wiedzieliśmy, że przy odprawie paszportowej należy podać meldunek i miejsce pierwszego noclegu. Pogranicznicy nie odpuszczają, przypominając, że w okolicy lotniska nie można biwakować na dziko.
Więcej: czytaj w numerze „Rowertouru”
Zdjęcie: Andrzej Dąbrowski