
strona główna >> 9/2017 >> Czytając rzekę na rowerze wodnym
poradniki
Nim będzie za późno
![]() | Zapewne pamiętacie te chwile, gdy Wasz rower był zupełnie nowy. Jego lśniący lakier jeszcze nie nosił śladów po przebytych... » |
Styl życia >> Łukasz Lewandowski
Czytając rzekę na rowerze wodnym
Z Łukaszem Lewandowskim, który wraz z Maciejem Skarżyńskim, przepłynął rowerem wodnym z Krakowa do Gdańska rozmawia Jakub Terakowski
![]() |
Łukasz Lewandowski z zawodu jest oceanografem |
Wywiad z Hubertem Kisińskim [„Rowertour” nr 7 (113), 2017], który wraz z Davidem Andersem przemierzył Amazonkę na rowerach uchyla nasze łamy dla rowerów wodnych. Czy to jego wyprawa tak Was zainspirowała?
– Nie, nie mieliśmy o niej pojęcia.
Skąd zatem pomysł na spływ rowerem wodnym z Krakowa do Gdańska?
– O rowerze wodnym marzyliśmy z Maćkiem Skarżyńskim, moim sąsiadem i serdecznym przyjacielem, od lat. W ubiegłym roku udało nam się to marzenie zrealizować, kupiliśmy rower wodny na Mazurach. Wracając z nim do Gdańska, na pace, przejeżdżaliśmy przez most na Wiśle i tam Maciek rzucił od niechcenia: może spłyniemy? No to spłynęliśmy...
A dlaczego nie kajakiem?
– Bo wtedy „Rowertour” nie napisałby o nas. (śmiech) W spływach kajakowych uczestniczymy regularnie, nie znaliśmy jednak Wisły. Natomiast woda nie jest nam obca, Maciek uprawia żeglarstwo, ja mam patent starszego sternika motorowodnego.
Przydało Wam się doświadczenie ze spływów?
– Mniej niż przypuszczałem. Kajak świetnie wykorzystuje nurt i prądy, rower wodny jest w porównaniu z nim ociężały. Byłem przekonany, że płynąc w dół rzeki, napęd będziemy wykorzystywać tylko do korygowania kursu. Jednak okazało się, że musimy pedałować non stop, jeżeli nie chcemy dryfować przez miesiąc.
Zwyczajny rower można przechowywać na balkonie, w piwnicy, garażu. A wodny?
– Koło domu, na stawku w Oliwie. Służy nam tam zarówno do rekreacji, jak i sprzątania. Staw bowiem, niestety, jest ulubionym miejscem pobytu lokalnych wielbicieli piwa, którzy pustych butelek nie zabierają ze sobą; większość trafia do wody. Mieszkamy w pobliżu, śmieci nam przeszkadzają, więc postanowiliśmy je pozbierać. Gdy staw już lśnił czystością, pojawiła się straż leśna, która ukarała nas mandatem za brak zezwolenia.
Więcej: czytaj w numerze „Rowertouru”
Zdjęcie: Archiwum Łukasza Lewandowskiego