
poradniki
Nim będzie za późno
![]() | Zapewne pamiętacie te chwile, gdy Wasz rower był zupełnie nowy. Jego lśniący lakier jeszcze nie nosił śladów po przebytych... » |
Korespondencja >> Nowa Zelandia
Uśmiech nic tu nie kosztuje
Adam Wiśniewski
![]() |
Wyspa Północna, okolice Te Aroha |
Spotkaliśmy ludzi będących po trosze Europejczykami, po trosze mających mentalność Amerykanów, ale też starających się odnaleźć własną tożsamość. Świat, w którym my żyjemy, jest dla nich daleki i inny. Tutaj wchodzisz do sklepu, restauracji, jedziesz samochodem czy rowerem na bosaka. Nie dbasz o ubiór, a facet stojący przy barze w gumiakach, w których przed chwilą chodził po farmie, to nic nadzwyczajnego.
Siedząc w pikapie Scotta, jeszcze pięć lat temu gracza szkockiego klubu rugby, objeżdżamy jego farmę, mającą – jak nam się zdaje – wielkość niewielkiego miasteczka. Na poodgradzanych polach, w rotującej kolejności wypasają się dwa stada – łącznie 660 krów. Każda z nich codziennie zaganiana jest do dojarni, w której samodzielnie podłącza się do swoistej karuzeli z automatyczną dojarką. Tak kręci się z 30 innymi krasulami, aż w końcu odda 25 litrów mleka. Scott, zaciągając tak, że rozumiemy co któreś słowo, ze szczegółami opowiada nam o pracy farmera. Smykałkę do tego zajęcia ma w genach – wywodzi się z rolniczej rodziny o brytyjskich korzeniach, do której należy ponad 2000 krów. A tylko jego farma codziennie produkuje ponad 16 000 litrów świeżego mleka. I kto by pomyślał, że dzień wcześniej, szukając noclegu, brudni, zmęczeni, z dziesiątkami kilometrów w nogach, trafimy w ręce rugbysty-farmera.
– To stado dzisiaj tu nocuje – wyjaśnia Scott. Zatrzymuje samochód przed rozciągniętym elektrycznym pastuchem, wysiada i woła nas.
– Chodźcie, zobaczycie je z bliska. 320 sztuk.
– Co z nimi robicie w zimie? A właściwie kiedy tutaj zaczyna się zima? – pytam.
– Z końcem maja. Na tej łące są krowy, które niejako mają wakacje i nie dają mleka. Jeżeli krowa daje mleko przez 250-260 dni, uznajemy, że to był dobry rok.
– A co z zimą? – pytam powtórnie.
– W Szkocji, kiedy było -10 stopni, czułem, że jest -10. Tutaj pada deszcz i wieje. Kiedy termometr pokazuje 0 stopni, odczuwasz, jakby było -15.
Kierujemy się dalej na południe, w stronę obowiązkowego punktu wycieczek po Nowej Zelandii – jeziora Rotorua. Okolica zaczyna się zmieniać w tolkienowskie Shire, gdzie Hobbici spokojnie palą swoje fajki, siedząc pod drzewami na niewielkich pagórkach. Żaden z naszych aparatów nie potrafi oddać klimatu tej sielskiej krainy, porośniętej trawą.
Więcej: czytaj w numerze „Rowertouru”
Zdjęcie: Adam Wiśniewski