
poradniki
Nim będzie za późno
![]() | Zapewne pamiętacie te chwile, gdy Wasz rower był zupełnie nowy. Jego lśniący lakier jeszcze nie nosił śladów po przebytych... » |
Na finiszu
Oczyma duszy
Henryk Sytner
Kiedy rowerzysta może się rozmarzyć? Wiadomo – kiedy zostanie oczarowany. Ja doznałem tego uczucia, pedałując po Austrii. Przejechałem szmat drogi od Wiednia przez ziemię salzburską, Tyrol do Vorarlbergu. I proszę sobie wyobrazić – prawie w ogóle nie widziałem samochodów. W kraju Mozarta dokonano rzeczy niezwykłej. Poprzecinano cały kraj setkami kilometrów dróg rowerowych. Biegną z dala od szos, przez hale alpejskie, wzdłuż rzek i wąwozów.
Nie są to krótkie ścieżynki, niektóre liczą po 300-400 kilometrów. Znakomicie oznakowane i konserwowane, przyciągają cyklistów z całej Europy, którzy mogą liczyć na kolarskie pensjonaty i specjalistyczne serwisy. A jeśli ktoś sam chce naprawić swój rower, zawsze znajdzie na trasie komplet narzędzi. Gdy mamy w planie wyprawę, zaczynającą się kilkaset kilometrów od domu, możemy sobie ułatwić zadanie. W pociągach są specjalne wagony, przystosowane do przewozu rowerów. Wsiadamy na jednym krańcu kraju, wysiadamy na drugim i wypoczęci kontynuujemy pedałowanie. Cykliści w Austrii to takie państwo w państwie, perfekcyjnie zorganizowane. Nie ma chyba drugiego takiego kraju w Europie. Można się rozmarzyć, widząc oczyma duszy taką infrastrukturę kolarską w Polsce. To na razie tylko westchnienia, bo zaniedbania sięgają dziesiątków lat i nadrobić szybko ich nie można, co oczywiście nie oznacza, że tylko wzdychamy. Lobby rowerowe naciska na samorządy, a masy krytyczne przypominają władzom, że stanowimy potężną siłę. Efekty już widać. W Warszawie cieszy nie tylko najstarsza ścieżka kolarska do Wilanowa i Powsina. Piękną drogę rowerową poprowadzono wzdłuż Wisły. Liczy już kilkadziesiąt kilometrów.
Jeżdżę często do Szklarskiej Poręby i z podziwem obserwuję starania gospodarzy miasta, aby przyciągnąć rowerzystów. Amatorzy dwóch kółek mają do dyspozycji ponad 20 tras, poprowadzonych przez najpiękniejsze rejony Karkonoszy i Gór Izerskich. Jest trudny Szlak Radiowej Trójki między wodospadami Szklarki i Kamieńczyka, ale również łatwiejsze trasy, na przykład moja ulubiona – przez kamieniołomy do Jakuszyc, a później w stronę Chatki Górzystów i turystycznym, trochę kamienistym podejściem, do Harrachova pod mamucią skocznię.
Myślę, że nowe drogi dla rowerzystów to nie tylko kwestia pieniędzy, ale i chęci, a czasem po prostu dobrej woli gestorów w różnych częściach kraju. I to właśnie są moje świąteczne życzenia – aby dwa kółka utorowały sobie drogę, tę prawdziwą, ale i symboliczną, w umysłach tych wszystkich, którzy decydują o nowych magistralach w Polsce.
Henryk Sytner – dziennikarz radiowej Trójki, popularnie zwany Heńkiem, ekspert od krzewienia kultury fizycznej. Od 1970 roku w ramach akcji „Wakacje na dwóch kółkach” namawia słuchaczy do jazdy na rowerze. Członek Kapituły Konkursu o Nagrodę „Rowertouru”.